I kto by pomyślał, że moje stopy też tęsknią za Afryką...
Przez milion czasu latały w japonkach po piaseczku i trawce. A tu nagle im przyszło trafić do świata z betonu, a ich właścicielce zachciało się przegonić stopy po Londynie. Oczywiście w japonkach, bo przeciez inaczej to niewygodnie.
I stało się. Jednak beton to nie piasek czy trawa. Stopy skapitulowały i się popsuły głośno chlipiąc, że właścicielka skazała je na terror. Teraz więc leżą na łóżku i ledwo dyszą, krzywiąc się na każde wyjście.
Przydałyby się kule, bo bez nich naprawdę nie dam rady chodzić:( Ja chcę na piasek! ;)
środa, 16 września 2009
środa, 9 września 2009
W dziwnym świecie, który miał być normalny...
Wróciłam do Polski. Nie był to najmilszy powrót na świecie. W sumie to tylko 2 powody pchnęły mnie do popełnienia tego powrotu. Obydwa najchętniej zabrałabym spowrotem do Afryki i uciekła od tego "normalnego świata" jeszcze przynajmniej na pół roku.
Afryka uzależnia? Hmm, to chyba nie do końca to.
Afryka jest miejscem, w którym przyziemne problemy ludzi tutaj zupełnie nie mają znaczenia ani zazwyczaj racji bytu. Ich miejsce zajmują problemy, których rozwiązanie pociąga za sobą nielada akrobatykę malarską (czy cokolwiek równie abstrakcyjnego) lub problemy, do których rozwiązania należałoby użyć wehikułu czasu i trochę pogrzebać w przeszłości (chociaż to pewnie niezawsze mogłoby zadziałać). Codzienne problemy europejskie wydają się błahostkami rodem z telenoweli brazylijskiej, które mogą wywolać jedynie grymas uśmiechu na twarzy.
4 dni w Polsce, a w mojej głowie bałagan straszliwy. Niebardzo mogę się tu odnaleźć. Mój żołądek też ma z tym problemy. No coż, do wszystkiego trzeba przywyknąć, do wszystkiego da się przywyknąć.
Afryka uzależnia? Hmm, to chyba nie do końca to.
Afryka jest miejscem, w którym przyziemne problemy ludzi tutaj zupełnie nie mają znaczenia ani zazwyczaj racji bytu. Ich miejsce zajmują problemy, których rozwiązanie pociąga za sobą nielada akrobatykę malarską (czy cokolwiek równie abstrakcyjnego) lub problemy, do których rozwiązania należałoby użyć wehikułu czasu i trochę pogrzebać w przeszłości (chociaż to pewnie niezawsze mogłoby zadziałać). Codzienne problemy europejskie wydają się błahostkami rodem z telenoweli brazylijskiej, które mogą wywolać jedynie grymas uśmiechu na twarzy.
4 dni w Polsce, a w mojej głowie bałagan straszliwy. Niebardzo mogę się tu odnaleźć. Mój żołądek też ma z tym problemy. No coż, do wszystkiego trzeba przywyknąć, do wszystkiego da się przywyknąć.
Subskrybuj:
Posty (Atom)