Ola in Big City

You only live once, but if you do it right, once is enough.
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Polska. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Polska. Pokaż wszystkie posty

środa, 9 września 2009

W dziwnym świecie, który miał być normalny...

Wróciłam do Polski. Nie był to najmilszy powrót na świecie. W sumie to tylko 2 powody pchnęły mnie do popełnienia tego powrotu. Obydwa najchętniej zabrałabym spowrotem do Afryki i uciekła od tego "normalnego świata" jeszcze przynajmniej na pół roku.

Afryka uzależnia? Hmm, to chyba nie do końca to.

Afryka jest miejscem, w którym przyziemne problemy ludzi tutaj zupełnie nie mają znaczenia ani zazwyczaj racji bytu. Ich miejsce zajmują problemy, których rozwiązanie pociąga za sobą nielada akrobatykę malarską (czy cokolwiek równie abstrakcyjnego) lub problemy, do których rozwiązania należałoby użyć wehikułu czasu i trochę pogrzebać w przeszłości (chociaż to pewnie niezawsze mogłoby zadziałać). Codzienne problemy europejskie wydają się błahostkami rodem z telenoweli brazylijskiej, które mogą wywolać jedynie grymas uśmiechu na twarzy.

4 dni w Polsce, a w mojej głowie bałagan straszliwy. Niebardzo mogę się tu odnaleźć. Mój żołądek też ma z tym problemy. No coż, do wszystkiego trzeba przywyknąć, do wszystkiego da się przywyknąć.

poniedziałek, 27 sierpnia 2007

Komu w droge, temu czas!

Ostatnie godziny w Polsce...
Tym razem laduje po tej lepszej stronie wisly:]]]

Jak zwykle, w nocy glupie sny, gubie bagaz, gubie sie na lotnisku, nie zdazam na samolot bla bla bla, to samo mialam 2,5 miesiaca temu jak lecialam do stanow. Po co to wszystko? Czlowiek sie wyspac normalnie nie moze:(
No ale zobaczymy czy tym razem bedzie tak ciekawie jak poprzednio... Mam nadzieje ze bedzie nawet lepiej!

W kazdym razie na biezaco bede informowala, a przynajmniej postaram sie robic to na biezaco:]

czwartek, 23 sierpnia 2007

Pociag relacji Bialystok-Warszawa

Tutaj mozesz spotkac kazdego, przekroj spoleczenstwa…
Czekam na peronie, prawdopodobienstwo, ze ktos mnie pozna w ciagu 3 lat drastycznie spadlo. Czlowiek, ktory znal mnie bardzo dobrze, z ktorym spedzilam kupe swojej licealnej mlodosci, mija mnie patrzac mi w twarz i nie poznaje… Odszedl na druga strone ulicy. Wybieram jego numer… ”Odwroc sie, minales mnie…” – “O kurcze, ktora to ty?”.

Ale wracajac do pociagu… Na peronie mija mnie znajoma twarz, troszke pelniejsza, tak samo pewna siebie jak kiedys. “Ola? Kurcze ledwo cie poznalem!” Co tu robisz? Dokad jedziesz? Co slychac? On kieruje sie do pierwszej klasy, kurcze, jezdzisz pierwsza klasa? A co? Po co mam sie cisnac? Od roku pracuje w Londynie, przyjezdza zarobiony na wakacje i wraca do pracy… Krotka wymiana zdan, spieszy sie, po co zatrzymywac sie nadluzej niz na 2 minuty?

Przedzial dla palacych. Tylko tu sa jeszcze wolne miejsca, mimo ze srodek tygodnia. Kazdy zmeczony, million spraw w glowie, kazdy jedzie z olbrzymim bagazem problemow i tylko z rozmow telefonicznych wywnioskowac mozna jak jest ciezko… Ale kazdy usmiechniety, czeka zeby zaczac rozmowe, 2,5 godziny trzeba sobie umilic, pochwalic sie, porozmawiac o burzy nad plockiem, o zyciu, jakie jest ciezkie i jak wszystko jest drogie, bardzo drogie, placisz za marke, itede itepe.

Ciezki jest zywot przecietnego polaka. Z socjala nikt nie wyzyje, ledwo za prad zaplacisz, a w danii, ooo w danii to inna gadka, tam z socjala zyjesz jak pan, nic tylko jechac do danii… A w szwajcarii, ooo to dopiero zycie, kolezanka tam pracuje za barem i po 6 tygodniach przywozi 12 tys zl. Postawila sobie dom, kupila mieszkanie, 2 samochody… Ale dziewczyna potrafi sobie poradzic… Jak szefa nie ma kupuje whisky w normalnym sklepie, wiedzac ze przebitka jest dzisieciokrotna i nalewa spod baru, nie wbijajac na kase… Gdyby nie to, przywozilaby 2 razy mniej.

Placisz za marke? Na to tez jest sposob… Kupujesz oryginalne buty na stadionie, albo na litwie, tylko z malym defektem i niesiesz do sklepu firmowego z reklamacja. Nowe buty? Nie, dziekuje, oddajcie mi pieniadze i nic wiecej u was nie kupie! Ale w Suwalkach sie juz wycwanili, sprawdzaja bardzo dokladnie czy buty ktore kupujesz i zwracasz sa tymi samymi butami… Tam to juz sie nie da robic takich numerow…

Za to mozna pojechac w 10 osob do holandii, skrzyknac kumpli, zamieszkac razem w jednoosobowym pokoju i pracowac tylko 8 godzin dziennie za 8 euro za godzine. To ze zycie tam drozsze to nikogo nie obchodzi… wszystko idzie ze wspolnego garnka, jedna osoba zostaje w obozie i gotuje, a reszta zrzuca sie mu na dniowke… zycie tansze niz w polsce…

No i najwazniejsze to miec znajomosci. Przemyt to najlepszy biznes wiec zaprzyjazniajmy sie z przemytnikami… samochody, sprzety domowe, nawet przyprawy z ameryki poludniowej… mozesz miec wszystko…

Najgosze tylko jest to, ze w domu bywasz raz na 3 miesiace, nie masz czasu na nic, ale zarabiasz, jakos wiazesz koniec z koncem… Taki to ten krwiozerczy kapitalizm, za komuny to czlowiek przynajmniej dostal co mu sie nalezalo i jakos zyl.

Twarze przyjazne, sympatyczne…
Polak potrafi.

wtorek, 12 czerwca 2007

Witamy na pokładzie

Ostatni dzień w pracy, ostatni egzamin. Ostatni dzień w Polsce.
Pożegnana i wyściskana Ola wybiera się na podbój świata;]

Meldunek 5;30 na lotnisku. Nigdy nie przyzwyczaje się do tak morderczo wczesnych godzin;P

Już się nie mogę doczekać.
Locations of visitors to this page