Ola in Big City

You only live once, but if you do it right, once is enough.

czwartek, 5 lipca 2007

Independence Day

Coprawda dopiero mamy 6 p.m. i caly show jeszcze przede mna, ale warte wzmianki jest to co sie tu dzieje. Tym bardziej ze na zadne fajerwerki sie nie wybieram bo padam ze zmeczenia i wole sie wyspac;] ale wczoraj moglam odczuc namiastke 4th of July.

Przede wszystkim na dzis byly zapowiadane burze. Zaden Amerykanin nie moze sobie tego wyobrazic bo wtedy cala kasa wydana na fajerwerki poszla by ... do kosza;] Jak narazie niebo jest bez skazy wiec wszyscy poki co moga odetchnac z ulga - pokazy sztucznych ogni sie odbeda;]

W kazdym razie na wypadek gdyby dzis mialo nie wyjsc juz wczoraj w downtown rozpoczely sie pokazy. Dzielna reporterka Ola F tez tam byla;] Jak milion innych mieszkancow tego miasta. Ludu tyle ze sie w glowie nie miesci, nawet jak papiez przyjezdzal do Polski to tyle ludzi sie nie zbieralo co tu na fajerwerki:


Ale jak dla mnie to bez szalu to bylo. Mam nadzieje ze dzis dadza popis. Bo przyznam szczerze ze w Wawie na koncercie Lu Begi bylo duzo duzo bardziej widowiskowo jesli chodzi o fajerwerki.


Za to wszyscy maja dzis wolne, no prawie wszyscy bo ja pracowalam:P ale poniewaz ktos musi pracowac zeby inny mogl odpoczywac to mialysmy dzisiaj niezly zapierdziel - wszyscy maja wreszcie czas wyjsc sobie z rodzinka na lunch, najlepiej do rastauracji na Roscoe;] A poniewaz w downtown w nocy troche zabawilam i spalam powiedzmy ze niedlugo to, jak wspomnialam wyzej, padam na twarz i ide spac;]

p.s.
na stacjach benzynowych i pewnie we wszystkich sklepach, ktore mialy dzis okazje byc otwarte, przy okazji zakupow kazdy dostaje znaczek z flaga amerykanska do przypiecia na koszulke. szau pau:]

Brak komentarzy:

Locations of visitors to this page