Ale nie o tym chciałam dziś pisać.
Moją uwagę i zainteresowanie przyciągają tu lokalne autobusy, tzw. matatu. Małe busiki, wypchane po dziurki w dachu, w kołach i w czym innym ktokolwiek by chciał. Najciekwasza w nich jest natomiast powierzchnia reklamowa. Dokładnie jest to tylnia szyba, która służy nawracaniu kierowców i przypominaniu im o tym, że są śmierteni, a jedynie bóg i stwórca może mieć coś do gadania, nawet na drodze.
(Inna sprawa, że zasady ruchu drogowego tu owszem panują, ale jedynie przy wręczaniu mandatu. Do głównych należy: zakaz jeżdzenia w sandałach, w krótkich spodenkach i cały milion innych rzeczy, które tyczą się tylko białych ludzi. Poza prawem są natomiast motocykliści, których tu z czystym sumieniem można nazwać dawcami narządów. Z jedną małą uwagą: tu nikt narządów nie szuka, a sztuka transplantacji jeszcze podejrzewam, że nie została spłodzona...)
No a wracając do matatu:

Inne popularne teksty to: God is great, Trust in God i wszystkie temu podobne teksty które wprowadzają silny dysonans pomiędzy tym co widzi się za oknem a tym co jest napisane na matatu:)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz