Jest to prawda. Niezaprzeczalnie. Jak mamy każą jeść resztki obiadu, bo w Afryce dzieci głodują, ma to w sobie dużo prawdy. Zwłaszcza teraz. Jest pora deszczowa, ale deszcze nie są zbyt obfite (ponoć mówi się nawet o szuszach). W związku z czym plony też pozostawiają dużo do życzenia. Czytałam ostatnio w gazecie, że w Ugandzie w niektórych wioskach dzieci przestały chodzić do szkoły, bo ukrywają się w buszach w poszukiwaniu owoców leśnych.
Najsmutniejsze jest jednak to, że np. ONZ przkazał rządowi sudańskiemu kilkadziesiąt milionów dolarów na dożywianie ludności. Ludność dożywiania jeszcze na oczy nie widziała, a rząd ostatnimi czasy nie ma pieniędzy, bo wszystko już się rozpłynęło...
Jechałam przedwczoraj przez Jubę. Mijał nas szalony motocyklista. Bardzo się spieszył, jak z resztą zdecydowana większość motocyklistów w Jubie. Jechał tak szybko, że z jego torby zamontowanej na siedzeniu zaczęły wylatywać surowe ryby. Na każdym wyboju (których jest tu sporo) kilka takich lądowało na piaszczystej (błotnistej) drodze. Kierowca nawet tego nie zauważył (pewnie śpieszył się, aby dowieść na miejsce ryby pierwszej świeżości;P).
Nie minęła minuta, a wszsytkie pogubione w piachu i błocie ryby zniknęły. Nie tylko ja je zauważyłam. Widziało to też mnóstwo ludzi, którzy zaczęli zbierać ryby (kto pierwszy ten lepszy), jak tylko motocyklista zniknął na zakręcie. Tego wieczora mieli wreszcie dobrą kolację...
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz