Ola in Big City

You only live once, but if you do it right, once is enough.

czwartek, 16 lipca 2009

Wojna na horyzoncie

Kolacja. Spokojnie sobie jemy komentując wypadki dnia minionego. Nagle coś zaczyna się błyskać. Widzimy za płotem jak rozświetla się niebo. Burza idzie...

Jednak kilka godzin później te same błyski stały się bardziej intensywne i przesunęły się po horyzoncie na naszą stronę Nilu. Zza olbrzymich mangowców niebardzo można było dostrzec co tam się tak naprawdę dzieje. Na burzę to nie wyglądało, bo co kilka sekund niebo robiło się na horyzoncie jasne. Jakby regularne wybuchy. Nie miało to końca.

Można było stać i gapić się i wymyślać co to może być. Optymiści twierdzili, że to może jednak jakaś nietypowa burza. Ja stałam, patrzyłam, ale nie widziałam, bo w głowie układałam plan co należy zabrać w razie nagłej ewakuacji. No i czy coś takiego jak 'nagła ewakuacja' w ogóle może mieć miesce. Czy może lepiej zacząć ćwiczyć komendę 'padnij', żeby kule przelatywały nad głową, a nie przez głowę.

Najciekawsze, że było widać błyski, ale niczego nie słyszeliśmy. Przypomniały mi się zdjęcia z wojny w zatoce, które oglądałam w jakiejś koreańskiej książce: podobna łuna na niebie i podobno dźwięków niewiele. Może biją się gdzieś na granicy?

Rano w gazecie napisali, że Sudan kupił od Chińczyków jakąś nową wyrzutnię rakietową.... bosko... Może to ją wypróbowywali? No ale 'Sudan' w gazetach oznacza zazwczaj rząd w Chartumie, a nie Sudan Południowy.

Kolejnego wieczora błyski przeniosły się o 90 stopni na horyzoncie. A może po prostu rozminowują pola? Ale jak rozminowują? Puszczają stado krów? grupę dzieci? nieposłusznych więźniów?

Mam nadzieję, że te błyski nie dotrą do Gumbo.

1 komentarz:

Tata Tymka pisze...

Olu, jest takie zjawisko atmosferyczne. jest u nas czeste latem w czasie upalow. blyski bez grzmotów. Moze to to jezeli nie bylo nic slychac. Nie wiem skad to sie bierze:-)

Locations of visitors to this page