Ola in Big City

You only live once, but if you do it right, once is enough.

niedziela, 14 października 2007

Flea Market i dobre studentki:)

"Wstawaj leniu!" - takim przyjaznym zawołaniem zostałam drastycznie obudzona, w środku nocy, o 11.
Milion przekleństw zgromadził się w mojej głowie, ale nie dałam im szansy wyjść ustami, bo zorientowalam sie ze jesli jest 11 to za 1,5h mamy być na City Hall (9 stacji metrem i 15 min szybkim marszem). No to raz dwa!

Plan był taki, ze jedziemy na Pchli Targ, po to żeby dostać jakies bilety do teatru. Idea pchlego targu była taka, że sprzedajemy jakies uzywanie rzeczy i 10% z utargu przeznaczamy na biedne dzieci. No ale co ja moge sprzedać, jeśli cały mój dobytek to 20 kg przywiezione z Polski? Po długiej obserwacji moich wszystkich niezbędnych rzeczy zdecydowalam sie na ksiazke, ktorą kupilam w Stanach za dolara:) tytuł: "Dreaming with the AIDS patient" (wzięlam za nią 5 dolców, sa sa sa - zeby dzieci miały co jeść) :)))) Dziewczyny nie były gorsze, bo na szczytny cel zdobycia biletu do teatru poświęciły kubek (Iwona) i budzik (Kasia).

Dotarłyśmy na miejsce, zaspana Iwona juz na samym wstępie powiedziala ze juz jej sie odechcialo i potrzeba snu jest silniejsza niz wszystko inne: "Ola, nie obrazicie się jak wrócę?" "Nie, spoko, tylko poczekaj jeszcze godzine do przyjścia pani Lee" - po zastosowaniu sprytnej sztuczki, Iwona została do końca:))) Powinnam zająć się persfazją i hipnozą:))) hehe

Trochę było nam głupio i dziwnie, bo na czerwonym stole przy którym siedziałyśmy leżały 3 rzeczy, a wszyscy przyniesli chyba z pół szafy... Najgorsze, że największe zainteresowanie przechodniów wzbudzały leżące na naszym stole breloczki-długopisy, które miałyśmy rozdawać za darmo! Co więc zrobiła ekipa zaradnych studentek? Zaczęła sprzedawać długopisy:) Szły jak świeże bułeczki, dopóki ludzie nie kapnęli się, że obok mogą dostać je za free:))) ale i tak opchnęłyśmy wszystkie, chyba z 15 czy 16, za pół dolca każdy. Poza tym kubek Iwony został nabyty drogą kupna jako pierwszy, potem poszła moja książka i na końcu nieszczęsny budzik:) Wynik: 20000 wonów (ok.20 dolarów) dla dzieci:) - w tym wiekszosc z długopisów:)))

No ale najciekawsze, że w tzw, międzyczasie, udzielilysmy dwoch wywiadow, zaprzyjaznilismy sie z Koreanczykiem, napisalysmy kartke, ze mamy tylko 3 rzeczy dlatego ze moglysmy przywiezc tylko 20 kg i generalnie wzbudzałyśmy zainteresowanie. Bezcennym oczywiście jest zblizenie sie do kultury koreańskiej:))) Fajnie było, mimo że zapowiadało się tragicznie:) Wniosek: powinnyśmy się zająć sprzedażą a nie studiowaniem:)))

Ale najpiękniejszym zakończeniem dnia był spektakl Nanta. Brak mi słów, żeby opisać moje wrażenia. Siedziałam z otwartą buzią jak głupek i rechotałam:) Generalnie jest to musical o gotowaniu:) tzn. 5 ludzi tańczy i śpiewa i wystukuje rytm nożami, pałeczkami, warzywami, wszystkim co mozna znaleźć w koreańskiej kuchni, a do tego jest to tak zabawne, że dawno już sie tak nie uśmialam. Niesamowite, po prostu niesamowite.

Piękny dzień:) A mialo byc tak beznadziejnie....:)

No i jeszcze jedno: NIE ZAPOMNIJCIE ZAGŁOSOWAĆ!!!

7 komentarzy:

Kasia pisze...

pierwsze primo - wypraszam sobie "nieszczesny" budzik - to byl lifesaver przez caly 1 dzien ;) drugie primo - "Len" podzialal zbawiennie, bo zerwalas sie prawie jak ranny ptaszek ;) A warto bylo :)

Ola Floo pisze...

Prawie jak ranny ptaszek...Prawie robi w tym przypadku wielką różnice:)))) Ale warto było, a najlepiej wie o tym Iwona:)

iwonka pisze...

tak iwona to wszystko bardzo dobrze wie i niezwykle wdzieczna jest oli, ktora lubi ja podpuszczac... :P i pomyslec, ze bylabym wyspana i jednoczesnie nie obejrzalabym tego niezwyklego przedstawienia. porazka. na szczescie ola nie pozwala mi podejmowac samodzielnych decyzji, kiedy jestem bardzo zmeczona, bo jakos nie moglam spac w nocy... ;)

Ola Floo pisze...

Iwonka, ja myśle ze Tobie trzeba z Polski dostarczyć jakieś tabletki nasenne:)))

No a propos wdziecznosci to trzba podziekowac kasi, ze nas obudzila!!! Dziekujemy Kasiu:)

iwonka pisze...

tylko kurde nie mam kubka. koncze z piciem herbaty :P

iwonka pisze...

dziekujemy kasiu :)

Ola Floo pisze...

bez kubka można żyć.... chyba:) ja żyłam pierwsze 2 tygodnie:) i przeżyłam:)

Locations of visitors to this page