Ola in Big City

You only live once, but if you do it right, once is enough.

wtorek, 6 listopada 2007

Friendship after lunch:)

Dzisiejszy dzień sponsoruje liketka M jak Myeong-dong - dzielnica, której do tej pory nie widziałyśmy więc dzisiaj właśnie nadszedł jej czas dla naszych oczu:) Typowa koreńska dzielnica, pełna wszystkiego:


Ale mimo tego zgiełki i hałasu widocznego na zdjęciach, można też znaleźć tu ciszę i spokój na popołudniową prasówkę:


Nie miałyśmy jednak, dla odmiany, za dużo szczęścia, bo:
1. Nie znalazłyśmy kebaba, na który tam poszłyśmy (a w przewodniku było napisane, że jest...a my takie stęsknione za kebabem z Świętokrzyskiej...:/) - prawdopodobnie już dawno został zamknięty, bo Koreańczycy wolą swoje bulgogi.
2. Katedra, którą poszłyśmy oglądać była w remoncie, więc prawie jej połowa była przykryta siatkami.
3. Korean Village we wtorki jest zamknięte (a dziś wtorek) - weszłyśmy do środka, ale nie wszystko było udostępnione turystom.
4. Nie znalazłyśmy Mini zoo, mimo, że szukałyśmy go z godzinę. W sumie to dobrze, bo okazało się, że tak naprawdę żadna z nas zoo nie lubi. Pytanie tylko dlaczego wymyśliłyśmy sobie, żeby je zobaczyć??? :P

Mimo wszystko było bardzo miło, słoneczne popołudnie, niebo czyste i było co oglądać i tak:)

Kiedy tak sobie wędrowałyśmy ulicami zatrzymał nas jakiś koleś - twarz niekoreańska - dziwne:P
Zwrócił się do mnie, jak zwykle, nieogryginalnie pytaniem skąd jestem.
Przedtawił się jako Włoch - Ken. Iwona twierdzi, że jest Arabem albo Turkiem i wciskał kit.
Bardzo możliwe, bo zaraz potem usłyszałam, że jestem piękna i że on proponuje mi "Friendship after lunch". Nie będąc do końca pewna co usłyszałam (no nie codziennie ludzie proponują mi friendship after lunch:P) dopytałam czego on chce:)
Zrozumiawszy, że usłyszałam bardzo dobrze nagle zaczęło bardzo mi się spieszyć, Iwonie zresztą też:) Więc uciekłyśmy.
A "Frienship after lunch" zostało uznane hasłem miesiąca. Panowie - brzmi niewinnie, możecie śmiało stosować w swoich podbojach:)

Jeju, że na Koreańczyków w Korei trzeba czasem uważać to oczywiste, ale żeby na Arabo-Włochów? :P

6 komentarzy:

Anonimowy pisze...

a jak bym ja tak zapytał ;P??

Welna

Ola Floo pisze...

No to zastanowiłabym się i powiedziała: Ale ja już przecież jadłam lunch:) Wiec byłoby friendship before dinner:)

dlatychcozagranico pisze...

Olcia, zawsze mógł spytać "What's your name, do you have a husband?" jak to zwykli robić Arabowie na jednym wydechu:)

Ola Floo pisze...

Aga, powiem Ci, że Koreańczycy nie są lepsi: "Where are you from, do you have a boyfriend?" - podobnie;) Tylko, że Arabów bojfriendy nie odstraszaja tak jak mężowie;)

dlatychcozagranico pisze...

to ja tak nie lubie...

Ola Floo pisze...

To nie jest tak, że to lubisz czy nie... Po prostu zlewasz:) i idziesz dalej:)
Albo jest opcja nr dwa: sprawdzasz wytrzymałość kolesia na twoje fochy i zachcianki:)) Ale drugiego nie polecam - mogą być bardzo wytrzymali;P

Locations of visitors to this page