
Żadnych strat w palcach i ludziach:) Wiedząc, że po przygotowaniu jedzenia trzeba będzie je zjeść starałyśmy się nie zrobić niczego głupiego. Zresztą, jak już ustaliłyśmy wcześniej, nas można posądzić o wszystko, ale nie o głupie rzeczy:))))))
Zapowiadało się wyśmienicie:

Smakowało też całkiem nieźle, ale chyba nie wszystkim.

Zdaje się, że dodałam trochę za dużo sosu z czerwonej papryczki:)))
Ale fakt, że post ten napisałam własnoręcznie może uspokoić Czytelników: gotowanie przeżyłam! I szczerze mówiąc smakowało mi bardzo:)
4 komentarze:
papryczki bylo w sam raz. a z tymi nozami, taka zabawa tylko ;)
jedzonko bylo wysmienite. nasza trojca najbardziej zblizyla sie do koreanskiego smaku :)
No ja dziękuję za takie zabawy:P Jeszcze ze świetlnymi mieczami to bym przeżyła, ale z nożami??? :P
Tak, jak to powiedziała pani Lee: ooo wasz bibimbap jest tak czerwony jak Koreańczycy lubią:) i zjadła w sumie troche:)
ola
a dlaczego zmienilas kolory na blogu?
ze wzgledu na zblizajaca sie zime? :P czy przygotowywana prezentacje?
No nie mów, że Ci się nie podoba:P
Jak się zrobi biało za oknem to zmienie na biało:) No cush, zbliża się najbardziej nielubiana przeze mnie pora roku, jakoś musi ona odcisnąć swe piętno na blogu... Ale kropki zostały więc cieszyć się proszę a nie marudzić:P
Prześlij komentarz