Tradycyjna wioska koreańska... tak, to dobry pomysł na spędzenie ostatnich dni w Korei, jeszcze troche popatrzmy, powdychajmy, popstrykajmy... ;) A wyszło jak zwykle - wesołe miasteczko:)))) Karuzele średniej klasy, ale zawsze to coś. Nie do końca rozumiem ideę umieszczania wesołego miasteczka obok muzeum wsi koreańskiej, ale, jak już ustaliliśmy, Ola nie musi wszystkiego rozumieć:))))
Piracki statek - wahadło, które chodzi w przód i w tył, do góry i do przodu. Idziemy:)
Iwona biegnie pierwsza na spotkanie z przygodą. Co tam, jakies wahadełko, w Lotte World przeżyłyśmy gorsze rzeczy... Dopóki maszyna nie wystartowała;) Naszczęście nikt nie mógł zrozumieć, co ta biała dziewczyna wykrzykiwała z wysokości, ale krzyczała naprawdę głośno. Ledwo wsiadła, przypomniało jej się, że karuzel nie lubi;)
Ale ponieważ nie poszliśmy tam się bawić tylko spełniać misję ostatnich dni w Korei, to tradycyjna wioska koreańska również została odwiedzona. Największą furrorę zrobił tradycyjny koreański mop:)
i tradycyjna koreańska huśtawka
No to ostatnia atrakcja zaliczona, czas się pakować....
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz