Od 6 miesięcy mojego pobytu w Jubie męczę mocno towarzyszy niedoli coby nauczyli mnie jeździć i wtedy nie potrzebowałabym już kierowcy i byłby święty spokój. Jedynym, który z obietnicy do końca się wywiązał jest Trawa, zwany także Nielegalnym.
I tym magicznym sposobem Ola od niedzieli 12 lipca uczy się jeździć samochodem. Co prawda manualem pozwalają mi jeździć tylko po sajcie, ażeby populacja Juby drastycznie się nie zmniejszyła a mechanicy firmowi nie mieli za dużo pracy. Oli jednak dano kluczyki do czarnej toyoty Rav4 z automatyczną skrzynią biegów i pozwolono pojechać do Juby!!! Groziło to co prawda mandatem, no ale co tam - Kiwi powiedziała że zapłaci;PPP ewentualnie miała się schować a ja miałam zaprezentować jej prawo jazdy jako swoje osobiste. Fakt faktem Sudańczycy mają niemały problem z odróżnianiem od siebie białych kobiet.
i UWAGA UWAGA! Wszyscy przeżyli (!!!) Dojechaliśmy cali i zdrowi. Pokonałam drogę do banku i nikt nie dostał zawału serca. Coprawda może nie jechałam najszybciej na świecie (Kiwi stwierdziła, że już wie dlaczego czasami ludzie jadący przed nią jadą tak wolno...:), ale uznalalam, że najpierw nauczę się jak przeżyć jazdę samochodem a potem dopiero jak jechać szybciej.
W poniedziałek więc będę miała sudańskie prawo jazdy. Wymagania na sudańskie prawo jazdy: 100 dolców, zdjęcie i kopia paszportu plus ktoś kto potwierdzi, że osoba ubiegająca się o prawo jazdy potrafi jezdzic. Potwierdzał będzie Maurice, który jak usłyszał, że chcę prawo jazdy zaczął się głośno śmiać.
Ale ja im jeszcze pokażę... hehe;P
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
2 komentarze:
Ciekawe czy będziesz na to mogła jeździć po Polsce?:-) to ci zaoszczędzi sporo kłopotu:-)
No to sie okaze pewnie. Natomiast dziś pokonałam trasę za pomocą samochodu z manualną skrzynią biegów i jestem z siebie dumna;)
Prześlij komentarz