Wlasnie mija tydzien jak rozpoczelam nowa prace, dodatkowa oczywiscie, przeciez z rstauracji bym nie zrezygnowala;P
Praca polega na tym ze nocuje w wielkim domu w bogatej dzielnicy, moge korzystac ze wszystkiego co tu maja, lacznie z jacuzzi, telewizorem na pol sciany i rewelacyjnym ekspresem do kawy, plus wieczory w duzym ogrodzie i spanie pod satynowa posciela. Rzecz polega na tym ze sa tu trzy bydlaszcze psy: Roxy, Lucky i Hunter, rasy jakiejs wilczurowatej. Mam je karmic (2 razy dziennie o 6 rano i 18, specjalnym pokarmem) i dawac witaminki, plus dbac o nie, wycierac specjalnymi sciereczkami o zapachu jablkowym i zbierac ich kupy. Do tego jeszcze wypuszczac ich do ogrodu jak sobie zazycza zrobic kupe czy cos tam. Szkoda tylko ze zachciewa im sie o 1, 3 i 5 rano....
Jest calkiem milo i przyjemnie, tylko ze jeden z psow jest strasznie stary i nie chce jesc. Juz sie nawet nie daje oszukiwac i zwodzic maslem orzechowym:( a ja boje sie ze mi zdechnie i wtedy dopiero bede miala klopoty...
Ludzie, ktorzy tu mieszkaja pojechali sobie na wakacje do Puerto Rico i maja swira na punkcie swoich pieskow... Zazwyczaj nie jezdza na wakacje, bo nie chca ich zostawiac samych... Ledwo wyladowali od razu dzwonia. Nie maja dzieci (nie liczac oczywiscie jednego z poprzedniego malzenstwa, ale ono mieszka tu tylko w wakacje) i sa przerazliwie bogaci, jak mniemam. A psy sa najwazniejsze na swiecie.
Tak wiec nie spie za duzo:P ale za to juz jutro zegnam sie z pieskami (mam nadzieje ze do tej pory wszystkie beda zywe...) i kosze 50 dolcow za noc.... razy 7 nocy.... :] Jak mowi moja kolezanka - to chyba najlatwiejsza praca pod sloncem.
No a z ciekawszych rzeczy to znowu polasilam sie na sushi, tym razem home made, przez zone kolegi z pracy, mmmmm.... rewela! A z jeszcze wazniejszych to ten post zostal stworzony na moim nowym Komputerze Marzen, ktory pobudza moje kubeczki smakowo - estetyczne:] Sliczny.... i uwazam ze kolesie z Appla to geniusze...
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz