Uwielbiam ten balagan, ktory ma swoj ukryty sens, mnostwo kolorow, przelomy architektoniczne rozniace sie w zasadzie niczym, podawanie reszty w dwoch rekach i zaciekawione spojrzenia koreanczykow kiedy widza mnicha z trzema mlodymi dziewczynami:]
No ale co tu duzo gadac, zachlystuje sie tym, patrze z otwarta buzia i pstrykam zdjecia dopoki bateria mi nie pada, jak japonski turysta w warszawie:]
Ale do rzeczy:

Samgyeopsal

Swiatynia buddyjska

Ichniejszy fast-food;]

Na ulicy znajdziesz tu wszystko...
Brak slow, jak sie poczuje ten zapach ulicy, spaliny pomieszane ze swadem krewetek i mandu smazonych na ulicy, w zakamarkach i ze studzienek kanalizacyjnych czuc mocz, a obok ciebie przechodzi mega zadbana sliczna koreanka ubrana w jaskrawe kolory.
2 komentarze:
Samgyeopsal to taki raclette jest? bo podobnie wyglada...
nie do konca.
Na patelnie wrzucasz boczek, kimchi, grzybki i wszystko co ci przyjdzie do glowy. Potem bierzesz na raczke lisc ichniejszej salaty i nakladasz na niego kawalek boczku (po umoczeniu w sosie), oje, kimchi, warzywka, ciasto ryzowe i cokolwiek co znajdziesz na stole, zwijasz liscia i wsadzasz do buzi. Przezuwasz i cieszysz sie zajebistym smakiem;]
Prześlij komentarz