Zajęcia w sobote... I to 5 godzin, jeju.
W poprzednim poście widać, ze nawet po koreańsku wyżywaliśmy sie na Leadership Seminar, no bo jak to? Kto to w ogóle widział, żeby do szkoły iść i to w sobote??? I jeszcze rano trzeba wstać. W sobotę!! Masakra.
Ale spotkało nas bardzo miłe zaskoczenie. Zajęcia były tak rewelacyjne, ze dla tych samych 5 godzin mogłabym przyjechać do Korei. Po prostu dostałyśmy wszystkie po oczach wyższym poziomem nauczania. Gdyby tak wyglądały zajęcia na SGH to nie byłoby mowy o studentach czytających gazety czy książki na wykładach ani o studentach, którzy pierwszy raz widza profesora na egzaminie... Na takich interaktywnych seminariach jak dzisiejsze uczysz sie czegos, czego nie przeczytasz w ksiazce. Tylko dlaczego tego brakuje u nas???
Najpierw, przez 90 min, podzieleni na grupy, mielismy skonstruować maszyne, ktora przetransportuje pewnien niewielki przedmiot na odległość 6 metrow, minimalizujac koszty i maksymalizujac satysfakcję konsumenta. Do uzytku mielismy jakies papierowe kubki, talerze, słomki, pałeczki, dykte piankową no i jakas tam taśme i takie duperele. Problem polegał na tym ze maszyna miala sie poruszac bez udziału człowieka, wiec nie ma pchania, rzucania ani niczego. Okazalo sie tez ze przedmiotem mialo byc surowe jajko:) Ale zabawy było po pachy. Kazdej grupie sie udalo, śmiechu było dużo:)
Ale najlepsza była analiza dokonana potem przez profesora. Siedzisz i słuchasz z otwartą buzią i myślisz sobie: cholera, dobrze gada, czemu o tym wcześniej nie pomyślałam... To dobrze jak ktoś ci powie rzeczy tak oczywiste, że w ogóle nie przychodzące do głowy.
No i jeszcze do tego doszło nasze (moje i Iwony) cudowne drzewo dzielące problem, które zrobiło szał i furrorę, bo było kolorowe:)))) Oczywiscie na zdjeciu nie widac różowych kwiatków i serduszek, ale było uroczo:) Mielismy podzielic na podrozdzialy problem pod tytulem: jak zapewnic swojemu dziecku dobra kariere. A poniewaz my, dobre studenki, matki, żony i kochanki, wiemy o tym najwiecej to wyszło nam cos takiego:
To teraz juz mozemy mieć dzieci:P
No a tak poważnie to myśle, ze coponiektorzy wykładowcy naszej Kochanej Uczelni powinni odwiedzić Seoul, bo sporo mogą się tu nauczyć:)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
3 komentarze:
iwonka komentuje bloga po raz pierwszy, lecz na pewno nie ostatni :) calkowicie zgadzam sie z Toba Olu, co do przebiegu tych ciekawych i jakze wzbogacajacych zajec. dodam jedynie, ze nasze rozwiazanie na tablicy bylo najlepsze, co mozna bylo dostrzec w oczach prowadzacego. Musze tez pochwalic sie nowym odkryciem. Po moich kochanych rodzicach odziedziczylam zmysl inzynierski, natomiast nie odziedziczylam zdolnosci oszczedzania (najdrozszy projekt, a co tam :P). Pozdrawiam Tworczynie tego wspanialego bloga, ktory doskonale przedstawia nasze przezycia na wymianie :)
PS pamietajcie o wyborach. 21 pazdziernika: wszyscy do urn!!!
Tak jest: wszyscy do urn. Nawet my na obczyźnie zagłosujemy:)))
Iwonka, podziwiam Twój inzynierski talent:))) A pieniądze... stasując naszą ulubioną filozofie: pieniądze przychodzą i odchodzą:)))))
a poza tym forma jest pustką, a pustka formą...
jaki nasuwa sie wniosek?
nawet jak za duzo wypijecie w sobote, to z pewnoscia dacie rade doczolgac sie do okregu wyborczego, aby postawic kilka jakze istotnych dla przyszlosci naszego cudownego kraju krzyzykow (lub ptaszkow)
Prześlij komentarz