Ola in Big City

You only live once, but if you do it right, once is enough.

wtorek, 11 grudnia 2007

Kultura jedzenia

Korea, zresztą jak cała Azja, ma specyficzną kulturę jedzenia. Skupię się jednak na tej koreańskiej, bo innych jeszcze nie poznałam (podkreślam słowo JESZCZE;P).
Po pierwsze i oczywiste - jemy pałeczkami i łyżką (w Japonii na przykład ten drugi przyrząd już nie jest dopuszczalny). Pałeczki zazwyczaj są tu metalowe, ale można też spotkać drewniane - zazwyczaj w japońskich restauracjach lub w jedzeniu na wynos (penią wtedy funkcję naszych plastikowych sztućców).

Posiłki są bardzo ważnym elementem dnia, jedzone w wyznaczonych godzinach i w dużych grupach (albo rodzinach). Kiedy profesor postanowił zrobić nam zajęcia wcześniej i miały zacząć się o 12 w południe (czyli godzina kiedy rozpoczyna się lunch) to czując się winny, że pozbawia nas lunchu, zogranizował kimbaba na zajęcia (kimbab - coś podobnego do maki japońskiego, tylko że bez ryby i owinięte w kim - taki suszony wodorościk). Warto też wspomnieć, że zazwyczaj je się ze wspólnego "garnka" i zdarza się nawet pić wodę z jednej szklanki, a soju z jednego kieliszka przekazywanego od osoby do osoby.

Najciekawszym zjawiskiem jest jednak sam proces jedzenia. Im głośniej się mlaska i im szerzej otwiera buzię tym lepiej. Najlepsze odgłosy wychodzą przy wciąganiu makaronu i innych kluseczek;))) Mlask, ciam ciam, chlip i chlup to normalne odgłosy w koreańskich restauracjach.
W stan zupełnej konsternacji wprowadził nas jednak dzisiaj zasłyszany odgłos oznaczający: "Ależ mi smakuje". Skupione nad swoim ryżykiem w glinianej misce (tzn. dolsot) nagle słyszymy przeszywający i donośny odgłos siarczystego beknięcia dochodzący ze stolika stojącego kilka metrów dalej. Koleś powinien jeszcze poklepać się po brzuchu i powiedzieć: Masissojo (czyli: dobre!). Niby jesteśmy już tu kilka miesięcy, ale naprawdę odechciało nam się jeść... ;)

1 komentarz:

Anonimowy pisze...

Smakowity kąsek!

Locations of visitors to this page