2007 Seoul Town Meeting - konferencja organizowana od kilku lat specjalnie dla obcokrajowców zamieszkujących Seoul w celu konfrontacji ich obaw, problemów i trudności mieszkania w tej metropolii z władzami miasta i przedstawicielami rządu. Tysiące pustych słów, jak to rząd pomaga obcokrajowcom, poprzez organizowanie imprez integracyjnych dla małżeństw mieszanych oraz cooking classes, tysiące pytań pozostawionych bez odpowiedzi kolejny raz z rzędu...
Okazuje się jednak, że życie w Seoulu wcale nie jest takie kolorowe, ale ludzie mieszkający tutaj kilka, kilkanaście lat codziennie borykają się z irracjonalnymi i wręcz groteskowymi problemami, które wynikają z chorego prawodawstwa i ciągłej potrzeby Koreańczyków do naradzania się, dyskusji i przemyśleń zamiast do działania. Najciekawsze jest to, że to rząd koreański z całej siły stara sie przyciągnąć obcokrajowców do Korei, w celu zwiększania inwestycji zagranicznych i globalizowania Korei - w kraju, gdzie obcokrajowcy stanowią 2% to całkiem ważna sprawa.
Oto pare "kwiatków" wyłapanych w dniu wczorajszym:
- Podwójne obywatelstwo w Korei jest niedopuszczalne; wobec tego jeśli np. Amerykanka wychodzi za Koreańczyka to albo zrzeka się swojego amerykańskiego obywatelstwa albo jej dzieci formalnie nie mają matki.
- Po rozwodzie, małżonek, który nie jest Koreańczykiem traci prawo do pobytu w Korei i musi starać się o wizę albo pakować walizki. A co z dziećmi?
- Brak szkół międzynarodowych, dla dzieci np. inwestorów.
- Aby założyć konto w banku, zarejestrować się na stronę internetową, kupić telefon komórkowy itp itd niezbędny jest Numer Identyfikacyjny (coś jak nasz PESEL). Problem polega na tym, że obcokrajowcom takie numery nie są przyznawane.
- Jeśli już uda się komuś założyć konto w Korei (jest to mimo wszystko możliwe po przejściu przez tysiące urzędów i podań, no i znajomości) to i tak nie może wyciągnąć z niego pieniędzy w żadnym innym kraju poza Koreą. Aby móc używać konta w innym kraju trzeba mieć konto dolarowe, które jest jeszcze trudniej założyć niż zwykłe. Wynikają z tego takie problemy jak np. nauczyciel angielskiego po zakończeniu kontraktu wraca do siebe do USA, a pieniądze za prace są mu przelewane po wyjeździe (bo w Korei to tyle trwa). Wtedy, aby pieniądze odzyskać, należy jeszcze raz pokonać drogę Stany-Korea, wypłacić pieniądze w bankomacie, zamienić je w banku na dolary i wsiąść w samolot. Zaden problem.
- W Korei jest sporo inwestorów, jest dla nich nawet specjalna wiza. Tylko, że jest podział na inwestorów lepszych i gorszych. Jeśli przyjeżdzasz do Korei, aby zainwestować mniej niż 1,5 mln dolarów, to lepiej nie zabieraj ze sobą rodziny, bo nie ma ona żadnych praw - a już na pewno nie spodziewaj się, że twoja żona będzie mogła pracować - to jest zabieranie miejsc pracy Koreańczykom.
- Aby dostać wizę E-2, która jest pozwoleniem na pracę jako nauczyciel angielskiego, trzeba się nieźle nagimnastykować - zrobić milion badań, przeprowadzić rozmowę w konsulacie, mieć czyściutką przeszłość i takie tam. Tylko, że jak już taki nauczyciel przyjedzie do Korei to ma mega ograniczone prawa. Powodem takiego stanu rzeczy jest to, że jakiś czas temu prasa koreańska nagłośniła sprawę o nadużywaniu narkotyków i alkoholu przez jakichśtam nauczycieli. Dodatkowo "ci ludzie pracują z dziećmi, więc wymagają dodatkowej kontroli". Dodam, że to bardzo popularne tu, że ludzie ze Stanów i Kanady podpisują roczne kontrakty na nauczanie ang. Zdarza się jednak, że nie dostają zapłaty, borykają się ze swoimi nieuczciwymi pracodawcami, nie mają się do kogo zwrócić, nie mają praw i są traktowani, jak oni to wyrażają - jak niewolnicy.
- Do tego wszystkiego dochodzą jeszcze takie przyziemne sprawy jak to, że taksówkarze potrafią wykopać obcokrajowca z taksówki, nikt nie jest w stanie ogarnąć ludzi jeżdżących po Seoulu na skuretach i wciskających się w każdą dziurę, nie respektujących żadnych przepisów i narażających życie wielu uczestników ruchu drogowego. Zadzwonić na policję? Rewelacja - nikt nie mówi po angielsku, zgłosić kradzież, napaść, cokolwiek - patrz wyżej. Nie ma gdzie zadzwonić, gdzie uzyskać informacji, nic.
Tak piękne jest życie w Korei. Ale ludzi coś tu trzyma:)))
sobota, 1 grudnia 2007
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
7 komentarzy:
Dobrze napisane, Olu!
jak moglas pominac musical?!! niewybaczalne ;)
Wiedziałam, że Ty o nim napiszesz;))) Wiec wszystkich odsyłam do Ciebie:)
Ja uskuteczniłam pobudzenie muzyczne powstałe na musicalu poprzez udanie się na tańce:)
Witam Olu, gwoli ścisłości: mieszkam w Korei od prawie 4 lat, mój syn chodzi do międzynarodowej szkoły - średniej aktualnie, a wcześniej podstawowej - dwie różne w dwóch różnych miastach (autobus szkolny rozwiązuje problem odległości); konto w banku założyliśmy od ręki okazując tzw: alien ID card, którą dostaliśmy od ręki, jak tylko mąż zaczął pracować w Korei; często korzystamy z koreańskiego Gmarketu (takie allegro) i założenie tam konta nie było żadnym problemem; niektóre z żon obcokrajowców pracują (z nudów, bo ileż można siedzieć w domu) i nie miały problemów z zatrudnieniem - kwestia przedłożenia dokumentów stwierdzających, że umiesz to, co chcesz robić; wszyscy nauczyciele angielskiego (i nie tylko), których znam są zadowoleni z pracy i trzymają się jej jak mogą, cieszą się ogólnym szacunkiem i brakuje im czasu na prywatne lekcje, o które są wciąż nagabywani przez koreańskich rodziców - jedynie narzekają na pensje w dolcach, bo kurs jest niestabilny; taksówkarz nigdy nie wykopał mnie z taksówki - zdarzało się, że mi śpiewał i z pasją coś opowiadał (może narzygałaś mu na siedzenie?); naprawdę ktoś cię okradł i napadł w Korei?! Przecież tutaj się zostawia otwarte samochody, żeby ktoś mógł przestawić auto jak coś tarasujesz, dzieci latają po dworze do północy, a kobiety spacerują po ciemnych zakamarkach .. Nie wiem, gdzie ty jesteś, ale to chyba inny kraj..
Dla nas życie w Korei, to jak bardzo długie wakacje - łatwe i przyjemne życie. Musisz być wyjątkowo nierozgarniętą osobą, skoro załatwianie podstawowych spraw z zawsze chętnymi do pomocy i uśmiechniętymi ludźmi sprawia ci taki kłopot..
Szczerze współczuję i proszę; nie wypisuj głupot, tylko wracaj do Polski jak ci się nie podoba w Korei - rozumiem - fajnie poszpanować przed koleżankami z Polski, że się w "egzotycznym" kraju jest, ale czasem nie warto płacić takiej ceny za te krótkie chwile, kiedy koleżanusie patrzą w niemym podziwie na ciebie snującą "opowieści niesamowite"..
Droga Margaret,
Po pierwsze to co napisałam wynika z wywiadów z ludzmi, którzy zebrali się na Seoul Town Meeting 2007, po to aby poprawić swoją sytuację, bo z tymi właśnie rzeczami mieli problem.
Po drugie to było 2 lata temu i rząd mówił, że nad tym pracował. Jeśli piszesz o rozgarnięciu to sugeruję spojrzeć na datę wpisu - to może pomóc w ocenianiu ludzi.
Pobyt w Seoulu wspominam bardzo miło i nie miałam problemów, bo bylam studentką.
Pozdrawiam
http://markonzo.edu mifid studyin http://blog.bakililar.az/tempurpedic/ http://www.iblogme.com/pressurewashers/ http://aviary.com/artists/Air-Purifiers enjoyengland toomay http://bailfish.com/Forum/user/Profile.aspx?UserID=4733 http://aviary.com/artists/Keno-keno rollback dlrs
1000 facebook likes
buy facebook likes
http://www.modmomsclub.com/content/make-treats-little-less-sweet http://www.shatterbox.com/video/feed-granola
get facebook likes 1000 facebook likes facebook likes
i have virus on it, when i turn it on it will show me the background but won't show me the task bar or any icons on it, like firefox, my computer, etc what should i do? the F8 isn't working it won't open that thing aswell, thanks for helping me
buy facebook likes buy facebook likes [url=http://1000fbfans.info]buy facebook likes [/url] get facebook likes
Prześlij komentarz