Dziś od rana na ustach i językach wszystkich, oprócz tematów czysto budowlanych, była wieprzowina.
Udało nam się kupić wieprzowinę, a kenijski kucharz został poinstruowany jak zamienić kupę mięsa na schabowe. Największe wydarzenie kulinarne ostatnich 4 miesięcy. SCHABOWE!
Niektórzy nie dowierzali, dopóki nie zobaczyli, część od rana czekała na kolację zaglądając z zaciekawieniem do kuchni. Porażka była wielce prawdopodobna, gdyż wołowinka zdobyta wczoraj na pierogi, nieopatrznie została zamieniona przez kucharza w kawałki gotowanego mięsa. Pierogi z mięsem pozostały jedynie marzeniem (mimo, że wbrew przypuszczeniom okazało się że w Jubie można nabyć nawet maszynkę do mięsa !!!).
No a wracając do schabowych (powinnam chyba jednak wykazać trochę respektu i pisać Schabowe, przez duże S).
Kolacja jest codziennie o 19. O 18:30 w biurze zaczęło się poruszenie. Żeby skończyć przed tą 19 i załapać się chociaż na kawałeczek mięsa ze świni, świneczki, świniuni... Kotlecik, kotleciczek...
Udało się! Kucharz dziwnym trafem przewidział popularność Schabowych i zrobił ich całkiem przyzwoitą ilość, tak że nawet spóźnialscy (wśród których kurcze zazwyczaj się znajduję) załapali się.
Spotykamy się przy stole, zachwycając się Schabowymi. Co prawda duuużo im brakowało do Schabowych, które mamy w zakorzenione w czeluściach pamięci, gdzie jest miejsce też na zapach ciasta mamy albo smak sera żółtego z pomidorkiem, ale zawsze to coś. Jak to mawiają przodkowie i dziadkowie: na beświniu i pseudo kotlet jest Schabowym (czy coś w tym stylu).
Kiedy już pierwszy wieprzowy głód został zaspokojony zaczęliśmy zastanawiać co by tu zrobić, skoro już wiemy skąd brać wieprzowinę:
- Ej no to może zarządzę schabowe w każdą środę? To tak akurat środek tygodnia.
- Nie no już lepiej na weekend bo to tak świątecznie.
- No... a co jeśli wieprzowinę będą przywozić w piątek?
- Ooooo to akurat! W piątek nie wszyscy będą jedli!
- No taaaak, bo co na to religia? W piątek nie je się przecież mięsa;)
- Aaaa dajcie spokój. Przecież bóg nie zagląda do Juby, jego zoom tu nie sięga!
(wszyscy przytakując): no taaaaaak. Cholera....
czwartek, 4 czerwca 2009
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz